Jeszcze będąc w ciąży naczytałam się dużo książek o rozwoju dziecka i metodach wychowawczych. Wiedziałam jak szkodliwy może być zbyt wczesny kontakt z ekranami i światem cyfrowym. W domu czekaliśmy z pierwszymi bajkami aż Helenka skończy 2 latka, a po pierwszych próbach oglądania bajek odsunęliśmy ten pomysł jeszcze o kilka miesięcy. Po czym poznałam, że dziecko nie jest gotowe? Moja córka posadzona przed telewizorem była jak w hipnozie, w żaden sposób nie reagowała na otoczenie, „budziła się” dopiero po kilku sekundach od wyłączenia telewizora.
Ja, niczym matka-wariatka szukałam tej pierwszej, spokojnej i wartościowej bajki – idealnej dla maluszka. Zależało mi, żeby była to ładna animacja, w stonowanych kolorach, żeby akcja rozgrywała się powoli i by przekazywała uniwersalne wartości. W tym kluczu idealna wydała mi się
#1 Puffin Rock (po polsku „Wyspa Puffinów”)
Jest to islandzka animacja osadzona na malowniczej wyspie. Głównymi bohaterami są Oona i Baba – rodzeństwo maskonurów – uroczych ptaków, które wraz z przyjaciółmi (krabem i ryjówką) bawią się i pracują na swojej wyspie. Oona troszczy się o swojego małego braciszka Babę, jest bardzo pomocna i empatyczna, przy tym nie brakuje jej odwagi do stawania w obronie swojej rodziny przed wielkimi mewami, odbierającymi maskonurom pożywienie. W bajce pięknie przedstawione są cykle w przyrodzie: wschody i zachody słońca, przypływy i odpływy, zaćmienie słońca oraz sposób życia morskich stworzeń. Przez kilka miesięcy była to ukochana bajka Helenki. Dla mnie ogromnym plusem jest kojąca muzyka, rajska przyroda i ciepło płynące z animacji.
#2 W następnej kolejności wprowadziliśmy Binga (dostępny na youtube)
„Bing” to urocza bajka o króliczku i jego przyjaciołach, osadzona w kontekście znanym dzieciom (dom, park, przedszkole, sklep, ogród itp.). Tytułowy króliczek uwielbia spędzać czas ze swymi przyjaciółmi Sulą, Koko, Pando i Charlie’m. Jego opiekunem jest Flop, który ze stoickim spokojem tłumaczy króliczkowi jego trudne przeżycia oraz emocje innych dzieci. Flop jest wychowawcą idealnym – przeprowadza dzieci przez codzienne sytuacje w sposób pełen szacunku i zrozumienia. To bajka bardzo wychowawcza, w duchu pozytywnej dyscypliny.
P.S. Mam wrażenie, że pod postacią króliczków, słonia, pandy i Flopa autorzy bajki ukryli lekcję na temat szacunku dla odmienności.
#3 Idealny brytyjski akcent na ekranie to zdecydowanie „Świnka Peppa” (Netflix, youtube)
Peppa Pig to nasza największa miłość. Po kilkukrotnym obejrzeniu 6 sezonów na Netflixie, wciąż szukamy niedostępnych odcinków na youtube.
Owszem, można mieć wiele zarzutów do tej bajki (ja osobiście ubolewam nad marną estetyką czy wątpliwymi walorami wychowawczymi), ale na pewno nie odmówię jej mistrzostwa w kwestii językowej – u nas okazała się wspaniałym wsparciem w dwujęzycznym wychowaniu.
Jakie widzę PLUSY Świnki Peppy?
- nienaganny, brytyjski akcent
- kontekst sytuacyjny znany dzieciom (dom, przedszkole, wakacje, zakupy itp.)
- wyraźne dialogi
- tempo wypowiedzi dość powolne, dostosowane dla małego odbiorcy (idealne dla osób uczących się języka)
- narrator, który opowiada co się dzieje w danej scenie
- bogate słownictwo
#4 Co dla wielbicieli American English?
Daniel Tiger’s Neighbourhood (Netflix) – to bardzo przyjemna, amerykańska animacja – moim zdaniem dla dzieci powyżej 3 lat ze względu na to, że dużo się w niej dzieje. Mamy tutaj dosyć szybkie migawki, sporo elementów w kadrze, jaskrawe kolory. Niewątpliwym plusem tej bajki jest wartościowa treść przedstawiona w lekkiej formie. Ta bajka to taki animowany musical dla dzieci, w każdym odcinku jest przewodnia piosenka, która rozprawia się z jakąś trudnością małego tygryska, np. „If you do something new, let’s talk about what we’ll do”, gdy Daniel boi się iść do przedszkola, bo nie wie, co go tam spotka. Dorośli w tej bajce są ogromnie wspierający. Bajka pełna ciepła i radości.
#5 Curious George (po polsku „Ciekawski George”, youtube)
Naszym ostatnim odkryciem jest „Curious George”, bajka o rezolutnej małpce, która nie mówi ludzkim językiem chociaż go rozumie. Animacja powstała na podstawie klasyki amerykańskiej literatury dziecięcej, stworzonej przez małżeństwo H. A. Reya i Margret Rey. O popularności książek świadczy także to, że kolejne wydania publikowane są bez przerwy od siedemdziesięciu lat. Ciekawska małpka nieustannie wpada w jakieś tarapaty, ale jednocześnie zachwyca się każdą rzeczą i wszystko jest dla niej wielką przygodą. George uwielbia się uczyć i poznawać zależności otaczającego nas świata, a mali odbiorcy chłoną to razem z nim. Ogromnym atutem tej bajki jest narrator, który opowiada widzom co dzieje się na ekranie.
Dlaczego nie wymieniam niektórych sztandarowych tytułów telewizyjnych?
Bo z jakichś względów uznałam, że nie są one dobrym wyborem dla nas. Poniżej podam kilka przykładów bajek, do których się przymierzaliśmy, obejrzeliśmy min. 2 odcinki i zrezygnowaliśmy.
Psi Patrol – bajka jest bardzo szybka, jaskrawa, głośna, pełno w niej abstrakcyjnych elementów, no i moim zdaniem odcinki są za długie na początek (ok. 20 min.). Spróbowaliśmy kilka razy, ale po każdym seansie moje dzieci były mocno przebodźcowane.
Little Kingdom – to bajka twórców „Świnki Peppy” i chyba to nas najbardziej skłoniło do jej obejrzenia. Spodziewałam się dużo więcej po tej animacji. Bajka zawiera dużo elementów fantastycznych, które przeplatają się z rzeczywistością. Dominują postaci i elementy magiczne (wróżki, czarodzieje) oraz nienaturalnych rozmiarów owady, kwiaty (wszystko w odniesieniu do maleńkich elfów). Mojej córce trudno było zrozumieć dlaczego biedronka jest większa niż człowiek (elf).
Masza i Niedźwiedź – odkąd w naszym domu pojawiła się piękna książka o tym tytule, przepadliśmy. Czytaliśmy ją za każdym razem przed snem, więc jak usłyszałam, że jest bajka o Maszy to wiedziałam, że ją obejrzymy. Jednak już po pierwszym odcinku wiedziałam, że to nie jest Masza, którą znamy z książki. W bajce dziewczynka jest niesforna, dokazuje, robi innym na złość – jednym słowem wszystko to, czego nie chciałabym wzmacniać u swoich dzieci. Zrezygnowaliśmy mimo tego, że animacja jest piękna, a miś po prostu słodki i niezdarny.
Powyższe „recenzje” są podyktowane moimi subiektywnymi odczuciami i wartościami, którymi się kieruję w wychowywaniu moich dzieci. Po prostu u nas pewne tytuły się sprawdzają, inne nie. Jeśli u Was królują inne bajki, to o ile oglądacie je po angielsku, lubicie i czujecie się z tym świetnie to ja mówię:
TAK TRZYMAJCIE! <3 W różnorodności siła!
Bardzo chętnie poznam inne tytuły anglojęzycznych bajek, które moglibyście zarekomendować dla dzieci 4 i 2 lata 🙂