Ponieważ artykuł kieruję głównie do rodziców mieszkających i wychowujących dzieci w Polsce przyjęłam, że język angielski to język mniejszości, a język polski to język otoczenia.
To rozróżnienie będzie przydatne do pełnego zrozumienia treści poniższego wpisu.
Miłego czytania!
OPOL = One Parent One Language
Czy odważylibyście się na całkowitą rezygnację z języka polskiego na rzecz języka mniejszości w komunikacji z własnym dzieckiem? Taką strategię zakłada właśnie OPOL, czyli metoda bazująca na tym, że każdy z rodziców będzie się posługiwał wyłącznie jednym językiem w rozmowie z dzieckiem (np. mama wyłącznie angielskim, a tata polskim). Przy tym, w komunikacji między sobą rodzice mogą rozmawiać po polsku. Czy ta strategia jest skuteczniejsza niż inne? Przez długi czas utrzymywano, że tak. Argumentem, który wówczas podawano było, że w ten sposób dziecko kojarzy konkretną osobę z danym językiem i dzięki temu jest mu łatwiej przełączać się między językami. Natomiast obecnie nie istnieją badania, które stwierdzałyby wyższość jakiejkolwiek metody nad inną. OPOL to wbrew pozorom bardzo wymagająca metoda, która wymaga od rodziców znajomości języka na poziomie zaawansowanym. Jeśli jednak jeden z rodziców decyduje się na używanie języka, który nie jest jego językiem ojczystym, z czasem może okazać się, że brak typowego języka „dziecięcego” oraz zwrotów nacechowanych emocjonalnie, może utrudnić budowanie emocjonalnej więzi z dzieckiem. Oczywiście istnieje mnóstwo wspierających materiałów w sieci i nie tylko, które mogą pomóc przezwyciężać te trudności i doskonalić język wraz ze wzrostem dziecka i jego zdolności komunikacyjnych.
Z pewnością część z Was byłaby w stanie zrobić sobie takie wyzwanie na początku drogi do dwujęzyczności, jednak wiele rodzin rezygnuje z niej po drodze, przechodząc na bardziej elastyczne strategie (i nie ma w tym absolutnie nic złego).
Język mniejszości w domu (mL@H)
To metoda zakładająca, że oboje rodzice używają języka angielskiego w domu, a polskiego poza domem (w przypadku jeśli to język polski jest językiem otoczenia). Typowa dla rodzin żyjących na emigracji. Oczywiście jest ona możliwa tylko wtedy, gdy każdy z rodziców biegle włada językiem angielskim lub innym językiem mniejszościowym. Jest to metoda bardzo skuteczna, bo daje dziecku większy kontakt z językiem mniejszości, a rodzicom wolność w używaniu obu języków w komunikacji z dzieckiem. Tak jak w przypadku OPOL to osoba była wyznacznikiem tego, jakiego języka powinno używać, w przypadku mL&H (ang. minority language at home) to miejsce definiuje język.
Czas i miejsce (T&P)
Strategia „time and place” jest mieszanką strategii. Chętnie stosowana jest w szkołach dwujęzycznych, gdzie poranne zajęcia odbywają się w języku angielskim, a popołudniowe po polsku lub w jakiejkolwiek innej konfiguracji. Do zajęć prowadzonych po angielsku wyznaczane są też inne sale, by zmiana języka kojarzona była również z konkretnym miejscem. Strategia też może być dobra na początek przygody z dwujęzycznością, szczególnie z maluchami (ale sprawdzi się też ze starszymi dziećmi). Jeśli mamy taką możliwość to wydzielamy w domu konkretną przestrzeń do prowadzenia rozmów po angielsku, może to być osobny pokój, lub specjalnie zaaranżowany kącik do czytania po angielsku i wspólnej zabawy. Część rodzin decyduje się również przeznaczyć konkretny czas w ciągu tygodnia na wspólne doskonalenie języka – np. codziennie między 16:00 – 18:00 mówimy po angielsku albo po polsku mówimy w tygodniu, a po angielsku w weekendy, albo godzinkę przed spaniem bawimy się po angielsku i w łóżku czytamy anglojęzyczną bajeczkę. System opracowuje każda rodzina indywidualnie w zgodzie ze swoim stylem życia i możliwościami.
Strategia mieszania języków (MLP)
To najbardziej elastyczny sposób na wprowadzane drugiego języka do domu. Strategia MLP (Mixed Language Policy) nie ma konkretnych wytycznych, ani założeń. Jest lubiana, bo dopuszcza spontaniczność i nie wymaga trzymania się sztywnych ram. Jest ona też najbardziej ryzykowana, bo łatwo w niej „odpuścić” początkowe założenia. Jeśli myślisz o dwujęzyczności „na serio” i chcesz świadomie doprowadzić do tego by Twoje dziecko płynnie posługiwało się dwoma językami to nie jest najlepsza strategia dla Ciebie. Będzie natomiast wystarczająca dla tych, którzy chcą ułatwić swoim dzieciom start w szkolną edukację i bierne rozumienie języka. Mieszanie języków jest dobrą okazją do oswojenia dziecka z brzmieniem języka i uczynienie mówienia po angielsku czymś normalnym, a nie wyjątkowym.
„Sam na sam po angielsku”
Metoda polecana przez Paulinę Tarachowicz* szczególnie dla kobiet przebywających na urlopie macierzyńskim. Polega na posługiwaniu się językiem angielskim w kontakcie 1:1 rodzica z dzieckiem, szczególnie w pierwszych miesiącach i latach życia. Dla malucha to świetna okazja, by oswoić się z brzmieniem języka angielskiego, a dla rodzica do tego, by bez skrępowania i dodatkowych słuchaczy „rozgadać się” po angielsku. Jeśli wykorzystamy ten czas do szlifowania swoich kompetencji językowych, jest duża szansa, że w przyszłości naturalnie będzie nam przychodziło spontaniczne zwracanie się do dziecka w języku innym niż polski.
Spontaniczny code-switching
Spontaniczne przełączanie się między dwoma językami w rozmowie. Polega na wychwytywaniu w komunikacji nawiązań językowych, które naturalnie prowadzą do rozmowy w innym języku, np. gdy dziecko opowiada nam o bohaterach swojej anglojęzycznej bajki i używa sporo anglojęzycznych określeń. Wówczas może wydarzyć się naturalna okazja do podpytania dziecka o ulubionych bohaterów po angielsku. Jest to metoda bardzo chętnie używana przez rodziców pracujących w myśl dwujęzyczności zamierzonej. Mieszanie języków w obrębie jednej wypowiedzi nie jest złą praktyką. Wciąż oswaja dziecko z brzmieniem i sposobem użycia języka. Trzeba jedynie uważać, by nie mieszać dwóch języków w obrębie jednego zdania, gdyż w ten sposób dziecko nie będzie w stanie opanować zależności gramatycznych każdego języka z osobna.
Co tu wybrać?
Jak widzicie, metod na wprowadzanie dwujęzycznego wychowania jest sporo. Każda z nich ma swoje plusy i zagrożenia, ale nie warto traktować wyboru strategii jako czegoś co przesądza o Waszym „być albo nie być”. Zacznijcie od metody odpowiadającej Waszej indywidualnej sytuacji, możliwościom czasowym i stylowi życia. Pamiętajcie, że strategię zawsze można zmienić – to żadna porażka ani powód do zmartwień, jeśli uznacie, że nie podołaliście wymaganiom. Ważne, by się nie zniechęcać, podejmować nowe aktywności chociaż kilka minut dziennie. Czasem może się okazać, że kilka dni przerwy od angielskiego dobrze Wam zrobi i po tym czasie wrócicie do zabaw językowych ze zdwojoną siłą. Tego Wam życzę! 😊
* Paulina Tarachowicz to mama anglistka, nauczycielka w dwujęzycznej szkole i założycielka popularnego bloga o dwujęzyczności zamierzonej www. bilikid.pl. Metody „sam na sam po angielsku” i „spontaniczny code-switching” opisuje w swojej książce „Jak nauczyć dziecko angielskiego”.
Bibliografia:
- Barbara Zurer Pearson, Jak wychować dziecko dwujęzyczne, Wydawnictwo Media Rodzina, Poznań 2013
- Paulina Tarachowicz, Jak nauczyć dziecko angielskiego, Bilikid, Poznań 2021