Autorem książki (312 stron) jest Adam Beck, twórca popularnego bloga Bilingual Monkeys oraz aktywnego forum The Bilingual Zoo. Jest wieloletnim nauczycielem dwujęzycznych dzieci, który od 1996 mieszka w Hiroszimie wraz ze swoją żoną oraz dwojgiem dzieci, które wychowuje dwujęzycznie w języku angielskim i japońskim.
Co w książce?
Książka podzielona została na dwie części. Część pierwsza nosi tytuł „Perspektywy” i rzuca światło na wiele mitów dotyczących dwujęzyczności. Obnaża również wyzwania i obietnice związane z tym procesem.
Część druga to „Zasady”, czyli odpowiedzi na pytania dotyczące odpowiednich warunków i strategii do podjęcia efektywnych działań oraz gotowe pomysły, dzięki którym zwiększymy dwujęzyczne zdolności naszych dzieci.
Dlaczego to książka dla zdecydowanych?
Bo podejście autora może być nieco przytłaczające dla osób, które dopiero rozważają dwujęzyczne wychowanie. Myślę, że nie przesadzę, nazywając Adama Becka „językowym zapaleńcem”. Wykorzystuje on wieloletnie doświadczenie nauczycielskie do pracy z własnymi dziećmi. Organizuje im prace domowe oraz rozmaite wyzwania językowe i jest w tym „do bólu” konsekwentny. Podejrzewam, że po przeczytaniu tej lektury niejeden rodzic, który rozważa wzięcie odpowiedzialności za dwujęzyczność własnego dziecka, a nie posiada doświadczenia i wykształcenia kierunkowego, mógłby się poczuć niezdolny do podjęcia takiego wysiłku. Co więcej, autor sugeruje, że zalecany czas obcowania z językiem obcym wynosi około 25 godzin tygodniowo – ta liczba jeszcze dobitniej pokazuje skalę wyzwania.
Nie taki Beck straszny…
Mimo swoich belferskich zapędów, autor wielokrotnie dopinguje utrudzonych rodziców słowami, że to małe kroki podejmowane każdego dnia mają ogromne znaczenie w dalszej perspektywie. Kładzie nacisk na motywację wewnętrzną jako najskuteczniejszy motor napędowy naszych działań. Chce byśmy nie zapominali, że dwujęzyczność naszych dzieci prawdopodobnie pozytywnie przełoży się na ich życie oraz następnych pokoleń. Beck zachęca do przyjmowania takiej perspektywy, szczególnie wtedy, gdy dopada nas zwątpienie.
Nie warto zaprzestawać otaczania dziecka językiem mniejszościowym, bo nawet jeżeli w tej chwili nie jest ono gotowe do aktywnego używania języka, to w dalszym ciągu wzbogacana jest jego wiedza pasywna, którą w przyszłości będzie mogło z powodzeniem wykorzystać.
Pogromca mitów
Autor obala mity związane z dwujęzycznością, jak ten twierdzący, że dziecku pomiesza się w głowie od nadmiaru języków:
„Mieszanie dwóch języków jest czymś naturalnym dla przyszłych dwujęzycznych dzieci i wcale nie musi być problemem. W miarę upływu czasu, gdy ich słownictwo się rozwinie, będą wybierać odpowiedni język w zależności od sytuacji , dostosowując go do rozmówcy lub miejsca. Jednak na początku instynktownie będą starały się wykorzystać wszystkie słowa, by przekazać to, co chcą zakomunikować, a to powinno być postrzegane jako oznaka pragmatyzmu, a nie zdezorientowania”.
Solidne podstawy
Beck podkreśla, że w pierwszych trzech latach życia dziecka ogromny wpływ na rozwój języka u dziecka ma nie tyle jakość, co ilość języka mówionego. Autor powtarza jak mantrę, że czytanie na głos, przez co najmniej 15 minut dziennie, jest niezbędne do rozwijania umiejętności językowych.
„Gdybym musiał wskazać jedno działanie, które moim zdaniem najbardziej przyczyniło się do postępów moich dzieci, to byłoby właśnie czytanie na głos”.
Adam Beck przez wiele lat czytał swoim dzieciom na głos przy śniadaniu. Poświęcał na to 20-30 minut dziennie. Jako uzasadnienie tego działania pisze, że język pisany jest o wiele bogatszy niż język mówiony, jest też bardziej ekspresyjny i uwrażliwia na słownictwo czy struktury gramatyczne. Stąd też wielka zachęta do budowania domowej biblioteczki w języku obcym i ustanowienie budżetu miesięcznego na ten cel.
„Świeże materiały niezmiennie generują nowe emocje oraz bardzo pozytywnie wpływają na kontakt z językiem, zaangażowanie i rozwój, zarówno u rodzica, jak i dziecka”.
Angielski na ekranie – tak czy nie?
Beck podkreśla, że kluczem do rozwoju języka jest przede wszystkim rozmowa z drugim człowiekiem. Dziecko jest pragmatykiem, im więcej do niego mówimy w danym języku, tym większą potrzebę posługiwania się nim będzie czuło. Jeżeli będą to sporadyczne sytuacje, dziecko może szybko stracić zapał do podejmowania wysiłku porozumiewania się w niewygodnym dla niego języku. Telewizja i gadżety mogą okazać się użytecznym wsparciem i uzupełnieniem podejmowanych przez nas wysiłków, ale czas spędzony przed multimediami powinien stanowić niewielką część kontaktu dziecka z językiem. Samo posadzenie dziecka przed anglojęzyczną bajką nie przełoży się na rozwój mowy w tym języku. Beck powołuje się również na badania, które wykazały, że rodzice znacznie rzadziej wchodzą w interakcje z dzieckiem, jeżeli w domu używane są zabawki i gadżety elektroniczne. Więc tutaj z rozsądkiem.
Różnorodność drogą do sukcesu
Autor książki zachęca, by przykładać się do urozmaicania dzieciom form przyswajania języka oraz dopasowywać działania do naszej aktualnej sytuacji. Chodzi między innymi o to, by podążać za pasjami dziecka oraz zmieniać treści i materiały wraz z dorastaniem naszych dzieci, by nigdy nie pozostawać w tyle względem języka rodzimego.
Spośród wielu metod wspierących rozwój języka u dzieci Beck wymienia:
- czytanie na głos,
- opowiadanie historii,
- słuchanie/śpiewanie piosenek,
- słuchanie muzyki i audiobooków,
- wspólną zabawę,
- gry strategiczne,
- gry słowne,
- play dates – interakcje z rówieśnikami,
- zdjęcia,
- rozmowy na Skype’ie,
- podróże,
- niania obcojęzyczna,
- DVD,
- pisanie
By nie stracić z oczu tego, co najważniejsze…
Książka Becka to jednak nie tylko książka o języku. Również o miłości, wdzięczności i wartościach, które warto pielęgnować. Jednym ze stwierdzeń, które uznaję za bardzo istotne w drodze ku dwujęzyczności jest to, iż
„Sukces w wypracowaniu dwujęzyczności nie może odbywać się kosztem szczęśliwego życia rodzinnego”.
Nie każdy rodzic musi wychowywać dziecko dwujęzycznie, nie każdy musi w ogóle otaczać dziecko obcym językiem. Jest to jedna z wielu możliwości jakie oferuje nam świat i warto przez chwilę rozważyć, czy naszej rodzinie taka perspektywa odpowiada. Beck podkreśla, że najlepsze efekty w dążeniu do dwujęzyczności osiąga się, gdy angażuje się w to cała rodzina, niemniej jednak, uczucia każdego rodzica muszą być respektowane i nie można nikomu narzucić odpowiedzialności za kształtowanie dwujęzyczności u dziecka.
Nauka języka to suma małych kroków podejmowanych systematycznie
Bez wątpienia im wyższy priorytet nadamy celowi jakim jest dwujęzyczność, tym większy postęp prawdopodobnie osiągnie dziecko. Beck pisze prosto z mostu, że dwujęzyczność to maraton, który wymaga codziennej wytrwałości, wytrzymałości oraz wypracowania trwałych nawyków. Jeżeli odpowiedzialność za dwujęzyczność dziecka spoczywa tylko na Tobie, to musisz zacząć działać jak najszybciej i możliwie jak najintensywniej, żeby wykorzystać entuzjazm i okres wrażliwy na język, ale… nie daj się zwariować.
Relacja ponad wszystko
Rozwijanie u dziecka dwujęzyczności wymaga od nas ogromnej ilości czasu spędzonej w bezpośrednim kontakcie. To przebywanie musi być jak najbardziej świadome i aktywne. W podróży ku dwujęzyczności kluczowy jest jednak nasz entuzjazm, który nie tylko napędzi nas do działania, ale pomoże przekazać dziecku pasję do życia w ogóle. Beck podkreśla, byśmy byli stanowczy, ale potrafili się przy tym dobrze bawić i czerpać obopólną przyjemność, która pozwoli budować piękne wspomnienia z tego czasu spędzanego z dzieckiem.
„Ostatecznie z punktu widzenia dziecka bycie kochanym zawsze będzie ważniejsze niż bycie dwujęzycznym”